czwartek, 23 października 2014

Jak po felietonie p. Nowaka skisła mi herbata.

Przeczytałam felieton i już żałuję. Co to ma być? Mam się poczuć jak wymięta ściera, bo pan raczył stwierdzić, że nie grzeszę kulturą, skoro poszłam na spektakl do kina, więc uznał za stosowne zdeptać mnie słownie? Seriously?! Nie stać mnie na bilet do Londynu, nie mówiąc już o tym, że musiałabym wziąć wolne na taką wyprawę. A dzięki NT Live miałam okazję obejrzeć fajne spektakle w dobrej cenie, których w żadnych innych okolicznościach, nie miałabym szans zobaczyć?  A że znani aktorzy? Znane twarze i , o zgrozo, ładne/przystojne/ciekawe? Ja przepraszam, ale czy aktorów w teatrze zatrudnia się na zasadzie castingu do Top Model? Chyba nie.

Może nie chodzę do teatru jak napalona nastolatka do kina na film z ulubionym aktorem, może nie mam wykupionego dożywotniego karnetu w filharmonii, chociaż lubię chodzić na koncerty muzyki poważnej. Opera trochę mnie przeraża, ale nie wykluczam możliwości wybrania się na coś ciekawego w przyszłości. Ale to absolutnie nie świadczy o moim braku smaku i kultury. Nigdy nie jadłam w kinie, chyba, że akurat byłam mega głodna, a i wtedy czekałam na salwę wystrzału czy inne głośne dźwięki, żeby przypadkiem komuś nie przeszkadzać. Wiem wiem, już sam fakt posiadania jakiegokolwiek produktu spożywczego w torebce woła o pomstę do nieba.

A może chodzi o pieniądze? Bo prawie zawsze chodzi o pieniądze. Cytuję: " Teraz pojawia się krok następny w optymalizacji kosztów i uelastycznianiu warunków prezentacji: przeistoczenie spektaklu
teatralnego w transmisję w wielosalowej kinowej budzie." Czy gdyby bilety na ten kinowy spektakl kosztowały 240zł zamiast tych 40zł, byłoby lepiej? Pan chyba sam tu sobie podłożył świnię.

Kolejny cytat: " A do fatalnych spraw i życzeń opisywanych na początku, dokładam jeszcze bolesnego kaca po mieszaniu rozmaitych typów alkoholu. Oby was męczył aż do otrzeźwienia. " Jakoś nie widziałam, żeby ktokolwiek pił alkohol. Chyba, że starsze panie raczyły się naleweczką, żeby im serce nie pękło za zachwytu nad tymi wszystkimi pięknymi buziami.

Pomijam też fakt, taki całkiem tyci i nieistotny: jak u licha można się wypowiadać na temat czegoś, czego się nie widziało na własne oczy? Z felietonu jasno wynika, że pan szanowny krytyk, nie raczył  wybrać się na spektakl. Więc skąd ten felieton się w ogóle wziął? Jak chciał się na kimś wyżyć, to gratuluję inteligencji. Rozwielitka ma więcej.
 
Mam się poczuć dotknięta, gorsza, zła? Owszem, felieton uderza we wszystkich, którzy choć raz odwiedzili Multikino, odważając się na tak karkołomny krok i oglądając spektakl teatralny na dużym ekranie i, nie daj Boże, jeszcze o tym pisać i się zachwycać! Uderza we wszystkich, którzy chcieli zobaczyć coś innego, niż bzdurne filmy o kacu ( zabawne na pewnym poziomie, sama oglądałam w autokarze i nieźle się uśmiałam, z cała brygadą emerytów zresztą ), czy inne romansidło. Wszystkich tych, którzy chcieli zobaczyć po prostu coś ciekawego. Młodzież, studenci, ludzie pracy, emeryci i renciści, luzacy i panie w eleganckich garsonkach, panowie owiani chmurą papierosowego dymu i eleganci w garniturach. Wszyscy oni są winni. Ja też. 
I co? I dobrze mi z tym. Co więcej, z pełną premedytacją pójdę na kolejne spektakle.
 
Poza tym przytaczane na początku felietonu fragmenty z dopiskiem " lubię to" dość sporo mówią o autorze tekstu. Można by wnioskować, że uznał, iż w spektaklu, na który otrzymał zaproszenie ( a także pewnie we wszystkich innych ), jest zdecydowanie za mało brutalności, golizny, gwałtu i zboczeń. Wielka to szkoda i strata dla społeczeństwa, które za mało ma takich widoków na co dzień. Niech się pan krytyk ogarnie, bo gorszych bzdur już dawno nie czytałam.
 
Herbata kiśnie ze złości, a mleko w kawie zważyło się z oburzenia. 

Dziękuję za uwagę.

                                                       ~~ * ~~



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz