Ponieważ stałam się szczęśliwą posiadaczką dość dużej dyni, wypadałoby coś z niej zrobić. Myszkując po różnych ciekawych stronach, zostałam zarzucona obrazami i pomysłami na dynie, od których aż ślinka cieknie, że o oczopląsie nie wspomnę. Moją dyniową manię pogłębiał fakt, że w pracy zorganizowano festiwal dyniowy, który potrwa do końca października. Mam więc kulinarną wyżerkę w kolorze pomarańczy.
Na pierwszy rzut poszło pure z dyni, które robi się prosto i jest podstawą do dalszej produkcji, a z którego ja zrobiłam zapiekankę z dodatkiem zielonek, kurczaka i ryżu.
Ale to, co wychodzi naprawdę wspaniale, jest konfitura z dyni. Nie jest zbyt skomplikowana, ale za to smaczna i po zawekowaniu, można ją wykorzystać w dowolnym momencie. W internecie można znaleźć całe mnóstwo prostych przepisów na na tę konfiturę. Jeżeli mamy dynię i na przykład pomarańczę, to już jesteśmy gotowi do działania.
Do swojego przepisu użyłam dynię, pomarańcze, cytryny, jabłka. odrobinę cukru, cynamon, goździki, imbir i chilli.
Jeśli się dobrze zastanowić, to w przypadku osób opornych, lub mających mało czasu, można to wszystko po prostu wrzucić do garnka i ugotować. Rachu ciachu i po strachu :)
A tak na poważnie: wszystko zależy od kwestii smaku. Jeśli ktoś lubi bardziej słodkie lub kwaśne czy ostre rzeczy, powinien doprawiać potrawy wedle własnego gustu, lub gustu osób, które będą to jadły. Nie ma sensu na siłę trzymać się przepisu, bo może nie wyjdzie.
Ja zastosowałam tylko jeden trik, a mianowicie przecięłam pomarańcze i cytryny i po wyciśnięciu soku, wrzuciłam je razem ze skórkami do smażącej się dyni z jabłkami. Dzięki temu całość nabrała ciekawego posmaku.
Gotową konfiturę wykorzystałam już między innymi do muffinek, racuchów i babki piaskowej.
Pycha!
A dla bardziej wtajemniczonych polecam to:
Creme brule pomarańczowo dyniowy z lodami dyniowymi :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz