niedziela, 28 lipca 2013

Rozdanie Na wsi w Japonii

Tak sobie czytam radośnie tego bloga http://nawsiwjaponii.blogspot.jp/ i jak ta ostatnia ciamajda nie zauważam rozdawajki. Pewnie dlatego, że jakoś nigdy nie mogłam się zmusić do wysłania swoich zgłoszeń, bo: a) nigdy nic nie wygrywam; b) jakoś mi głupio XD
No ale co tam, spróbować można, tym bardziej, że zawartość zacna i pani urocza. Tak więc wróciłam do posta i udział biorę :)
Ktoś zainteresowany? http://nawsiwjaponii.blogspot.jp/p/kosmetyczna-rozdawajka.html

Na fali aromatu asfaltu

 Tak, aromat asfaltu i nagrzanych chodników aż wiruje w powietrzu.
 Nic to że upał, Jarmark Jakubowy zaliczony!

Wprawdzie temperatura w ten weekend zdecydowanie wykracza poza moje możliwości - czyli topnieję równie skutecznie jak lody i można by coś na mnie ugotować - ale zebrałam się w sobie i podreptałam na coroczny jarmark, ku uciesze własnej.
Wprawdzie daleko nam do takiego Jarmarku św. Dominika w Gdańsku, ale co poradzić, jeśli wakacje spędza się w pracy, bez możliwości wykorzystania urlopu? Ano chwyta się człowiek wszystkiego i cieszy tym, co ma pod ręką. Nie należy być za bardzo wybrednym, skoro nie ma zbyt wielkich możliwości wyboru :)
Wracając do rzeczy:  nie mogło na jarmarku zabraknąć serów, pieczywa, wędlin i piwa własnej produkcji, na bazie starych regionalnych przepisów. Nie powiem, tak dobrego chleba na zakwasie to już wieki nie jadłam. Poza tym 80% ziaren do 20% mąki robi swoje. A ja kocham pieczywo wieloziarniste.
Co poza tym? Lalki, laleczki, lalunie, koty i kociska, owce, żabki i prosiaczki. A wszystko z koronek, falbanek i innych kwiecistych materiałów, czyli handmade pełną parą. Nic nowego, a jednak cieszą oko :) Tildy opanowały Stare Miasto. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zabrała do domu, w związku z czym mój telefon dostał nowe kocie ubranko.
No i biżuteria wszelaka: kolczyki, wisiorki, naszyjniki, bransoletki, a wszytko robione każdą możliwą metodą. No i znów nie mogłam się oprzeć pokusie nabycia czegoś ładnego. Bardzo miła pani zrobiła mi bransoletkę w stylu steampunk. Nie jakąś wymyślną, zupełnie prostą, taką na co dzień. Już ją kocham.

A tu mała ściągawka :)

moja bransoletka :)

chlebek żytni na zakwasie





                                                  

środa, 24 lipca 2013

Herbatka po raz pierwszy, czyli pierwszy post


Herbata zaparzona, więc można pisać: o tym, co tu zamieszczę, i czy wiem jak się za to zabrać - najlepiej z kopyta, bo inaczej nigdy nie zacznę ;)

Będzie codziennie, o drobiazgach, o rzeczach miłych i przyjemnych, o głupocie, o banałach, o tym jak czasem jest zabawnie. O takich babskich rzeczach: co przeczytałam, co obejrzałam lub zobaczyłam, jaka piosenka chodzi mi po głowie, o nowych kolczykach, kawie, szmince, lalce. O wszystkim.

-------------------------------------

źródło: google
 Żeby nie było tak całkiem na sucho : dziś w menu Lady Grey Tea od Twinings. Absolutnie jedna z moich ulubionych herbat.
Jest cudowna o każdej porze dnia i nocy, bez względu na pogodę i samopoczucie. Ma wszystko czego potrzeba. A ponieważ pogoda za oknem zdecydowanie zachęca do zagrzebania się pod kocykiem, z książką w łapce i kubkiem herbaty obok, podążam za jej nienachalną sugestią i idę poczytać :)